Wspomnienia pani Dominiki Pasternak spisała w roku 1985 jej wnuczka Krystyna, uczennica klasy VI Zbiorczej Szkoły Gminnej
w Bielicach.

Praca została napisana na konkurs pod hasłem "Moja babka, mój dziadek - opowiada", któy został zorganizowany z okazji XL-lecia powrotu Pomorza Zachodniego do Polski.

 

 

Wspomnienia Dominiki Pasternak z Chabowa 


Babcia moja Dominika Pasternak urodziła się w miejscowości Biała koło Wielunia. Pochodzi z rodziny chłopskiej, ukończyła cztery klasy podstawowe, do szkoły chodziła pieszo do miejscowości oddalonej o 4 km od jej miejsca zamieszkania.

Warunki w jakich się wychowała były ciężkie, w domu gromada dzieci, często nie było co zjeść, brak opału, uczyła się przy lampie naftowej.

Warunki, w jakich przyszło jej żyć zmusiły ja do szukania sobie pracy. W 1940 roku wiosną przyjechała dobrowolnie na Pomorze Zachodnie za pracą, trafiła wówczas do majątku Brody. Zatrudniona została przy pracach polowych. Z majątku w Brodach została przewieziona do innego majątku w Cierpicach, tam była do 1942 roku. W Cierpicach także była zatrudniona przy pracach polowych.

Jest jesień 1942 roku - babcia moja ucieka z majątku Cierpice do miejscowości Culcefic (Niemcy), gdzie pracowali jej rodzice u Landwirt - co po polsku znaczy wiejski gospodarz. Z majątku z Cierpic uciekła, nikogo nie powiadamiając, była to późna jesień, ciemno i zimno, a mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych uciekła chcąc być razem z rodzicami.

Gospodarz, u którego pracowała był dla Polaków dobry, jedynie żona jego narzekała nieraz. Za pracę, którą wykonywała otrzymywała pieniądze i wyżywienie.

O tym, że babcia uciekła z majątku dowiedziało się gestapo, dlatego też zabrano ją do lagru Sztuthof, gdzie siedziała 6 tygodni, które były dla niej wiecznością. Kiedy przywieziono ją do lagru najpierw była przesłuchiwana, a przy tym męczona i bita.

Dzień w obozie rozpoczynał się o godzinie 6.00 rano, najpierw odbywał się apel, na którym przydzielano poszczególnym grupom zadania do wykonania, najczęściej zabierano ludzi do karczowania lasu. Po apelu bylo śniadanie, które było jedynym posiłkiem przez cały dzień. Na posiłek ten składało się: pół litra zupy, jeśli można nazwać to zupą, była to rozgotowana brukiew i  kubek kaszy.

Następnie zabierano ludzi do pracy. Po powrocie z pracy zamykano ich w barakach. Barak taki był drewniany, nieogrzewany, mieściło się w nim 50 osób. Spano na podłodze i na pryczach - to są takie łóżka z desek.

Po tych ciężkich dniach, babcia zostaje zwolniona. Jak się później okazało wykupił ją gospodarz, u którego pracowała. Po wyjściu z obozu pojechała z powrotem do tego gospodarza, gdzie byli jej rodzice. U gospodarza tego babcia pracowała do 1945 roku. Kiedy przyszło radzieckie wojsko, mówili wszystkim Polakom, żeby wracali do Polski, tak też zrobiła rodzina Pasternaków.

Do Polski wracali pieszo, szli w sumie dwa tygodnie. Z miejscowości Culcefic do Drawska szli na pieszo, z Drawska pojechali pociągiem do miejscowości Biała koło Wielunia. Dotarli na miejsce, a była to miejscowość Czastar, później dotarli do dawnego miejsca zamieszkania Biała. Zastali ruiny i zgliszcza. Tak więc udali się z powrotem na ziemie odzyskane.

Tak rodzina Pasternaków trafia na ziemie pyrzyckie i osiedla się w Chabowie. Nazwa niemiecka Chabowa Alt Falkenbe, gmina Turze, gromada Bielice. W propozycjach powiatu z 11 marca 1946 roku Chabowo miało nazywać się Sokolice, jednak mieszkańcy nazywali Szymanów.

W 1954 roku odbyły się wybory do rad narodowych, wówczas powołano Gromadzką Radę Narodową w Chabowie i Liniach. Tu na tych ziemiach pyrzyckich wyszła moja babcia za mąż, tu urodziły się babcine dzieci i wnuki.

Wrócę jeszcze do lat powojennych. Kiedy babcia wróciła na Ziemie Odzyskane i osiedliła się w Chabowie, zastała ruiny i zgliszcza. Wokoło było pełno trupów ludzkich, koni i porozrzucanych przedmiotów. Kościół był spalony, niektóre budynki były doszczętnie zniszczone lub tylko minilmalnie uszkodzone. Budynek szkolny częściowo był zniszczony, nie było w nim żadnej szyby. Przy kościele była masarnia, która była mocno zniszczona, a obok domu mojej babci była jeszcze barykada i okopy.

Na wiosnę 1946 roku ludzie wzięli się za uporządkowanie szkoły. Pierwszymi osobami, które uczyły w niej były pani Zofia Tryszkiewicz i pani Lucyna Nerlo. Obie te panie nie były z zawodu nauczycielkami. Nastepnym nauczycielem był pan Stanisław Murawa - 1946 r. Do szkoły przychodziły dzieci z Parsowa, Babina, Chabówka, Będgoszczy. Wieś Chabowo wtedy należała do gminy Turze, później gmina Ryszewko, a następnie gmina Nieborowo, a jeszcze później Chabowo i Bielice.

Pierwszym wójtem w Turzu był pan Szymajda, który obecnie mieszka w Swochowie. W Chabowie - przewodniczącym gminy był Stanisław Petryszyn, sekretarzem - Czesław Rumian. Pierwszy sołtys Chabowa Petryszyn, następnie Pasternak Mieczysław, Ossowicz Genowefa, Nerlo Jan, Baszuk Jan.

Posteunek MO znajdował się w Turzu, a następnie w Niebowrowie, gdzie jest do chwili obecnej.

W Chabowie mieszkają ludzie z różnych stron Polski, tzw. mieszanka ludnościowa, są i z łódzkiego, poznańskiego, rzeszowskiego, Białorusi i Ukrainy. Dużo ludzi wracało z Niemiec i Francji.

Rolnictwo w Chabowie było indywidualne i spółdzielcze. Spółdzielnia produkcyjna rozwiązała się w 1955 roku. Młyn znajdował się w Ryszewku i Chabowie u pana Kaszubskiego. Piekarnia w Ryszewku, mleczarnia w Chabowie. Najbliższa cukrownia w Kluczewie koło Stargardu Szczecińśkiego. Pierwszy sklepw Chabowie był w mieszkaniu, gdzie obecnie mieszka pan Kondracki, a sprzedawał pan Sławiński.

Pierwsze powojenne lata były trudne i ciężkie dla wszystkich mieszkańców Chabowa. Brak komunikacji i elektryfikacji, wieś zelektryfikowano w 1948 roku. Najbliższe połączenie kolejowe z Pyrzyc do Gryfina przez Bielice, poczta znajdowała się w mieszkaniu, gdzie obecnie mieszka pan Lyźniak. Najbliższy ośrodek zdrowia znajdował się w Nieborowie i Pyrzycach, a następnie na naszym już terenie w miejscowości Babin.

Pierwsza parafia rzymsko-katolicka znajdowała się w Starym Czarnowie, gdzie był ksiądz Wypler, później utworzono parafię na terenie obecnej gminy Bielice w Bielicach, gdzie pierwszym księdzem był Józef Pytel.

Referendum ludowe z 30 czerwca 1946 roku odbyło się w Turzu, gdzie wszyscy głosowali 3 razy TAK. Wybory do Sejmu ze stycznia 1947 roku odbyły się w Ryszewku.

Ówczesna nazwa miejscowości Chabowo w propozycjach powiatu z 11 marca 1946 roku Szymanów, nazwa ta się nie przyjęła i pozostało Chabowo.

Na tym kończę wspomnienia mojej babci Dominiki Pasternak. Dodam tylko, że babcia moja pracuje jeszcze w SKR w Chabowie.